2010/02/13

2010.02.14 - Walentynki

Ten dzień zna chyba każdy, pomijając dzieci i zwierzęta. Czternasty luty od jakiegoś już czasu w Polsce i w sumie na całym świecie to tzw. "święto zakochanych".

Prezenty, prezenty, prezenty... nachalne reklamy różnych serwisów internetowych, telewizja, radio, prasa... prześcigają się w prezentowaniu swoich ofert dla tzw. zakochanych. Zewsząd atakuje i nachalne wręcz się stają odcienie koloru czerwonego, róże, rubiny... Wszędzie pojawiają się słowa kochać, miłość... a tak naprawdę, to wręcz trudno nie ulec wrażeniu, że pod otoczką bardzo pięknego, ale również osobistego uczucia jednej osoby do drugiej następują próby zamiany tegoż właśnie na materię w postaci pieniążków, jakie zarówno jedno i drugie zostawią w sklepach...

Jest taki doskonały dowcip, którego młodsze pokolenie może po prostu nie znać, ale kończy się puentą "niedziela, aż boję się otworzyć konserwę...". Na jego kanwie trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to właśnie jest celem jaki stawiają sobie media, aby coś tak osobistego jak uczucie, miłość rozmienić na drobne i po prostu wszystkim po trochu sprzedać.

Skutek jest jednak wręcz odwrotny, bo tak naprawdę są wśród nas osoby, które tego po prostu nie kupią. Ci co prawdziwie kochali i zostali porzuceni... Ci, których partner(ka) najzwyczajniej zdradził(a)... Ci, co się odsłonili i nie zostali zrozumiani... Takich historii, ludzkich tragedii, pełno. Mało, kto jednak poświęca im uwagę, bo w sumie i po co. Media "muszą" pokazywać jedynie szczęśliwych, bogatych ludzi i nie ma znaczenia wcale to, że osób niekoniecznie zaznających szczęścia, bogactwa jest więcej.

Co więcej te zorganizowane igrzyska powodują, wręcz u nich obrzydzenie a co więcej wywołują uczucie samotności, która z kolei znacząco obniża poczucie własnej wartości... Naprawdę, ciężko ubrać w słowa, ale okrutny to dzień, o którym trąbią wszyscy już od dłuższego czasu czyli od jakichś 2ch tygodni. Nawet start zimowej olimpiady w Vancouver i co więcej śmierć członka ekipy bobsleistów(ek) gruzińskich jest w stanie tego przyćmić... Tak samo śmierć policjanta zabitego za to, że zwrócił uwagę osiemnastolatkowi..., ofensywa wojsk NATO, piękny świat nas otacza...

"...lecz miłości bym nie miał, byłbym jak miedź brzęcząca..." ma tu wielkie znaczenie, ale mimo wszystko przez te wszystkie lata uległo znacznemu wypaczeniu. Idąc z duchem czasu powinno być "...lecz miłość mam, jestem jak miedź brzęcząca...", bo czy miłością jest ofiarowany jednorazowo w dniu 14.02 prezent? Czy miłość okazuje się jedynie poprzez gesty, przytulanie a w końcu pocałunki i seks? Według mnie nie a kilka osób, które mają na ten temat inne zdanie pewnie też się znajdzie. Media mają na ten temat inne zdanie, ale to ich zdanie i nie ma znaczenia, że to ono niestety jest "dominujące".

Miłość to coś więcej niż prezenty, pociąg seksualny. To przede wszystkim odpowiedzialność. Odpowiedzialność za drugą osobę tak zwanego ukochanego i ukochaną. Tylko, czy ktoś to tak naprawdę rozumie? Przecież wszyscy idą na łatwiznę a hasło "Żegnaj Gienia, świat się zmienia..." staje się coraz bardziej powszechne...

Jakiś czas temu złamano mi serce i w sumie to złamano również mnie jako człowieka. Nic już nie jest takie samo i co więcej, ja nie jestem taki jak byłem zanim to się stało. Prawdziwie kocha się niestety tylko raz, ten pierwszy, albo drugi... w każdym razie raz, w którym nie liczy się nic w okół, tylko wybranek, wybranka. W każdym razie najważniejsze jest uczucie... a nie gest.

Reszta to rzecz wtórna, często decyzja rozumu a często "lęku" przed samotnością, choćby w "święto zakochanych". Bo to tak niestety jest, że każdy kolejny związek dźwiga na barkach wszystkie poprzednie. Kolejny raz otwierając oczy na świat, nie mamy już złudzeń, różowych okularów oraz brakuje tej istniejącej za pierwszym razem naiwności, że...

"Czujesz się osamotniony. Postaraj się odwiedzić kogoś, kto jest jeszcze bardziej samotny."
Karol Wojtyła, Jan Paweł II

Rafał Prasał