Kiedyś od pewnej bliskiej mi osoby otrzymałem taką figurkę, Aniołka na szczęśliwe życie. Nie pamiętam okazji jaka temu przyświecam, bo raz, że to było dawno, a dwa, że okoliczności temu towarzyszące dla mnie do najmilszych nie należały i nie będę ukrywał, że zmieniły mnie. Postanowiłem go rozpakować wtedy, gdy w końcu zacznę prowadzić szczęśliwe życie.
W każdym razie jest sobie ów Aniołek nadal zapakowany w opakowaniu pokrytym choć przezroczystym, to pokrytym tak grubą warstwą kurzu, że ledwo można ów napis na trzymanej przez niego tabliczce. Można śmiało powiedzieć, że czeka na lepsze czasy, które jednak nie nadchodzą.
W zasadzie to od czasu mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło. Skończyłem studia, obroniłem się, nie pracuję już w podrzędnej trójmiejskiej firemce za jeszcze podrzędniejszą kasę, lecz w korporacji, za kasę bardziej niż przyzwoitą dla wielu wręcz niedostępną. Nawet ostatni zakupiłem samochód (14letni podrdzewiały Lanos w cenie roweru). Moi znajomi uważają mnie za osobę, która osiągnęła sukces, która jak to określono wręcz przebiła sufit. Nie wiem jednak, czy zdają sobie sprawę jaki był rzeczywisty koszt moich osiągnięć, tudzież ile osób włącznie z moimi rodzicami mi pomogło, żebym był tu gdzie jestem, tak jak jestem.
Ów koszt był można powiedzieć bardzo wysoki. Totalne wyobcowanie, odsunięcie wszystkiego poza studiami, pracą na dalszy tor, na który nie wiem czy jakaś zwrotnica będzie w stanie mnie zaprowadzić. Nie tego przecież chciałem od samego początku i nie tak miało się toczyć moje życie, ale "that's life" jak to śpiewał Frank Sinatra.
Bardziej niż kiedykolwiek uderza mnie samotność, szczególnie teraz, gdy nie mogę pójść do pracy ze względu na L4. Tiaa praca, czyni jednak wolnym, ma ten kto to wymyślił był według mnie geniuszem, aczkolwiek ze względu na kontekst... mniejsza z tym.
Praca sprawia mi dużo satysfakcji, ale jest też jedynym co mam od bardzo długiego już czasu. Jest to jednak za mało przynajmniej w mojej ocenie, żeby rozpakować owego Aniołka. Nawet w dłuższej perspektywie wydaje się to niemożliwe, przynajmniej dla mnie...
2012/04/26
libSVMWrapper now on SourceForge.net
EN:
I decided to put project LibSVMWrapper on sourceforge. This way after a few months of problems with broken server and not having a lot of time to fix it, project came back to the internet. You may find it on http://sourceforge.net/projects/libsvmwrapper
It is the last version (3.1.5) that I was able to recover thanks to Ori Cohen. I hope that it works and that it won't make any trouble for persons, who would like to use it.
In the upcoming weeks I plan to update libsvm.dll to version 3.12 and put in place some additional features making choosing learning process parameters better, what was suggested by Ori Cohen.
PL:
Zdecydowałem się umieścić projekt libSVMWrapper na sourceforge'u. Tym samym po kilku miesiącach borykania się z padniętym serwerem oraz notorycznym brakiem czasu, aby go naprawić, projekt wrócił do sieci. Znajduje się teraz pod adresem http://sourceforge.net/projects/libsvmwrapper
Udostępniona wersja (3.1.5) jest ostatnią, jaką udało mi się odnaleźć dzięki Ori Cohen'owi. Mam nadzieję, że działa ;D i, że nie będzie sprawiać problemów osobom, które chciałyby z niej skorzystać.
W najbliższym czasie planuję wykonać update libsvm.dll do wersji 3.12 oraz wprowadzić kilka drobnych dodatków umożliwiających lepszy dobór parametrów uczenia zasugerowanych przez Ori Cohen.
Rafał Prasał
Etykiety:
libSVMWrapper,
projekty
2011/09/14
Zakupy allegro u FHU Polcom (Szczecin): szkoda nerwów
Jako, że od czasu do czasu kupuję różne rzeczy na allegro to nie trafiłem wcześniej na takie zachowanie ze strony sprzedającego. Otóż jako, że kompletowałem kolejny zestaw PC (mniejsza po co) to zmuszony byłem do zakupu dość starych aktualnie pamięci DDR1. Pomyślałem, że czemu by nie kupić 2xDUAL 1G. Idealną ofertą zdawała się oferta FHU POLCOM Sylwia Polender, ul. 1-go Maja 35F, 71-627 Szczecin, na której to zaoferowano pamięci firmy KINGSTON, który w zupełności spełniałby moje wszelkie wymagania.
"Kup teraz", szybki przelew, informacja o adresie do wysyłki i czekamy na maila zwrotnego. jako, że był to weekend świąteczny (okolice 15.08), to pieniądze z konta wyszły dopiero 16.08. Wtedy też dostałem maila zwrotnego, że cytuję "Ok". Po czym wysłałem zapytanie "kiedy dotrze do mnie przesyłka?". Niestety na ów mail odpowiedzi nie otrzymałem. Wybrałem opcję kurier, a towar wysyłają do pięciu dni od wpłaty na konto, to myślę sobie, super, za 10dni w sumie, powinienem to już mieć (25-26.08). I tak sobie spokojnie czekam, aż przychodzi poniedziałek (29.08) i wysyłam do nich monit z pytaniem, "co się takiego stało, że do mnie to nie dotarło?". oczywiście telefonu nikt nie raczył odebrać, bo przecież nie po to się go podaje, żeby ktoś mógł zadzwonić. Odpowiedź otrzymałem już w czwartek (1.09) czyli jakieś 3 dni później, że przepraszają, zmieniali dostawcę i, że teraz to na początku przyszłego tygodnia będzie to już u mnie. No cóż, trzeba poczekać. I tak przychodzi poniedziałek (12.09) i ja wysyłam kolejny monit, że niestety tym razem rezygnuję z usług i proszę o jak najszybszy zwrot pieniędzy, bo przecież kupiłbym tą pamięć u innego sprzedawcy już ze 3 jak nie 4 razy jak nie 5. Odpowiedź jest już dnia następnego, że kurier, że przepraszają, że jutro będzie.
Przyjechał kurier, odebrałem przesyłkę, pokwitowałem i, no właśnie... Okazało się, że w paczce są 2 kości zamiast 4. Dodatkowo są to kości innych producentów niż przedstawiony na ich aukcji KINGSTON. Wkurw.
Wykręcam numer a tam męski głos, bez ogródek, bez cienia skruchy mówi mi, że innych pamięci nie mają, że jak mi się nie podoba to proszę odesłać te pamięci a oni zwrócą mi kasę (po 30 dniach). Mówię, że chyba coś tu nie tak, skoro 30 dni mam czekać na moje pieniądze, a dodatkowo oraz, że niestety na nic poza negatywem liczyć z mojej strony nie mogą to się koleś rozłączył.
Wkurw Total i taki skok ciśnienia, że od kilku godzin nawet 2 aspiryny nie są w stanie zbić mojego bólu głowy...
Innymi słowy. Jeśli miałbyś drogi czytelniku kupować cokolwiek w tej firmie, to szkoda Twoich nerwów, nie warto. Ja u nich na pewno już nic nie kupię.
Dodatkowo uważam, że w dobrym tonie i praktyce byłoby zwrócenie również kwoty przesyłek (oni do mnie i ja do nich) oraz doliczenie do tych kwot stosownych odsetek np. ustawowych za bezprawne przetrzymywanie moich pieniędzy od 15.08.2011, bo przecież w to, że mieli ten towar, że kontrahent ich oszukał to ja i nikt chyba nie uwierzy.
C. D. N.
Rafał "R@V" Prasał
"Kup teraz", szybki przelew, informacja o adresie do wysyłki i czekamy na maila zwrotnego. jako, że był to weekend świąteczny (okolice 15.08), to pieniądze z konta wyszły dopiero 16.08. Wtedy też dostałem maila zwrotnego, że cytuję "Ok". Po czym wysłałem zapytanie "kiedy dotrze do mnie przesyłka?". Niestety na ów mail odpowiedzi nie otrzymałem. Wybrałem opcję kurier, a towar wysyłają do pięciu dni od wpłaty na konto, to myślę sobie, super, za 10dni w sumie, powinienem to już mieć (25-26.08). I tak sobie spokojnie czekam, aż przychodzi poniedziałek (29.08) i wysyłam do nich monit z pytaniem, "co się takiego stało, że do mnie to nie dotarło?". oczywiście telefonu nikt nie raczył odebrać, bo przecież nie po to się go podaje, żeby ktoś mógł zadzwonić. Odpowiedź otrzymałem już w czwartek (1.09) czyli jakieś 3 dni później, że przepraszają, zmieniali dostawcę i, że teraz to na początku przyszłego tygodnia będzie to już u mnie. No cóż, trzeba poczekać. I tak przychodzi poniedziałek (12.09) i ja wysyłam kolejny monit, że niestety tym razem rezygnuję z usług i proszę o jak najszybszy zwrot pieniędzy, bo przecież kupiłbym tą pamięć u innego sprzedawcy już ze 3 jak nie 4 razy jak nie 5. Odpowiedź jest już dnia następnego, że kurier, że przepraszają, że jutro będzie.
Przyjechał kurier, odebrałem przesyłkę, pokwitowałem i, no właśnie... Okazało się, że w paczce są 2 kości zamiast 4. Dodatkowo są to kości innych producentów niż przedstawiony na ich aukcji KINGSTON. Wkurw.
Wykręcam numer a tam męski głos, bez ogródek, bez cienia skruchy mówi mi, że innych pamięci nie mają, że jak mi się nie podoba to proszę odesłać te pamięci a oni zwrócą mi kasę (po 30 dniach). Mówię, że chyba coś tu nie tak, skoro 30 dni mam czekać na moje pieniądze, a dodatkowo oraz, że niestety na nic poza negatywem liczyć z mojej strony nie mogą to się koleś rozłączył.
Wkurw Total i taki skok ciśnienia, że od kilku godzin nawet 2 aspiryny nie są w stanie zbić mojego bólu głowy...
Innymi słowy. Jeśli miałbyś drogi czytelniku kupować cokolwiek w tej firmie, to szkoda Twoich nerwów, nie warto. Ja u nich na pewno już nic nie kupię.
Dodatkowo uważam, że w dobrym tonie i praktyce byłoby zwrócenie również kwoty przesyłek (oni do mnie i ja do nich) oraz doliczenie do tych kwot stosownych odsetek np. ustawowych za bezprawne przetrzymywanie moich pieniędzy od 15.08.2011, bo przecież w to, że mieli ten towar, że kontrahent ich oszukał to ja i nikt chyba nie uwierzy.
C. D. N.
Rafał "R@V" Prasał
Etykiety:
FHU Polcom
2011/08/21
Chałupniczy NAS
Jakiś już czas temu przekonałem się na własnej skórze, że jeśli chcemy wygodnie przemieszczać się pomiędzy stanowiskami sieci lokalnej, czy też po prostu systemami operacyjnymi, to najlepszą metodą przechowywania danych będzie lokalny serwer plików (NAS). Nie chciałem jednak inwestować, gdyż nie urkywając trochę różnorakiego sprzętu posiadałem już w moich zasobach, ale o tym później. Zdecydowałem, że koniecznie będę miał na moim serwerze Linuxa i dostarczony wraz z nim RAID5 (mdadm) oraz, że całość będzie szyfrowana TrueCryptem (2 algorytmy w XTS). Sam system ładowny miał być z pendrive tak, żeby niepotrzebnie nie tracić miejsca na moich dyskach.
Zebrałem taki sprzęt (orientacyjne ceny):
Prędkości:
Jeśli, ktoś zatem nie potrzebuje super drogiego i zarazem szybkiego urządzenia NAS oraz chce mieć pełną swobodę działania, to polecam moje rozwiązanie ;)
Jak już udało mi się krosa na 1GE zrobić (brązowe zamienia się z niebieskimi to zrobiłem też testy dla tej prędkości
Zebrałem taki sprzęt (orientacyjne ceny):
- MS-7168 VER:1C (105),
- Athlon64 3000+ (25),
- RAM 4x512MB (200)
- Chieftec 550W (220),
- 4 x 1TB Seagate (880),
- Sandisk 8GB (50),
- CoolerMaster 330K (140),
- CoolerMaster Vortex 752(75)
Prędkości:
- Zapis(100Mbit): 6.55GB z 10.1 MB/s
- Odczyt(100Mbit): 6.55GB z 12 MB/s
Jeśli, ktoś zatem nie potrzebuje super drogiego i zarazem szybkiego urządzenia NAS oraz chce mieć pełną swobodę działania, to polecam moje rozwiązanie ;)
Jak już udało mi się krosa na 1GE zrobić (brązowe zamienia się z niebieskimi to zrobiłem też testy dla tej prędkości
- Zapis(1GE): 6.55GB z 15.5 MB/s
- Odczyt(1GE): 6.55GB z 24MB/s
2011/04/06
libSVMWrapper a wrapper for libsvm.dll
What is it?
libSVMWrapper is a .NET wrapper for libsvm.dll and is provided to you under LGPL license version 3.This library should work with 32bit version of libsvm.dll.
If you do not find any functionality or find a problem with a wrapper, let me know or add/repair it and then let me know.
I will incorporate it in this library and place your name in acknowledgments.
If you find this wrapper usefull and want to give your gratitude to me, let me know ;).
Advantages
- Does not use any unsafe code.
- Includes method TrainAuto, which searches for best parameter in grids which is similar to used in OpenCV.MachineLearning
- Usage is very similar to libsvm itself, so migration from it to .NET should be very easy.
- Ease of use. See DOCS
Documents
Chih-Chung Chang and Chih-Jen Lin, LIBSVM : a library for support vector machines, 2001. Software available at http://www.csie.ntu.edu.tw/~cjlin/libsvmRafał "R@V" Prasał : a wrapper for libsvm.dll http://sourceforge.net/projects/libsvmwrapper/
SVN: http://svn.code.sf.net/p/libsvmwrapper/code/trunk
Etykiety:
libSVMWrapper,
projekty
2010/10/02
HTC Wildfire - Przygoda trwa
Jakiś czas temu zakupiłem sobie ów telefonik o czym wspominałem w poprzednim wpisie. Obiecałem również, że jak się z nim zaznajomię nieco bardziej to napiszę coś więcej. Oto i coś więcej.
Jeśli ktoś zamierza zakupić sobie ów telefonik powinien pomyśleć o folii na ekran i ogumieniu na resztę obudowy. Nie jest to duży wydatek ale za to ile radości w tym, że na obudowie i ekranie nie będzie żadnej ryski. Nie wiem jak Ty czytelniku korzystasz z telefonu, ale u mnie czasem ląduje on w kieszeni wraz z kluczami, monetami i innymi elementami, które mogłyby i pewnie by go nawet porysowały. Folia na ekranie została dość mocno porysowana, ale w końcu od tego ona jest. Ponad to ogumienie obudowy całkiem nieźle zamortyzowało upadek telefonu z biurka (90cm) i nie dopuściło do porysowania wyświetlacza. Także dodatkowe 40-50pln uratowało mi telefon.
Telefon, to nie tylko ekran i obudowa, ale i aplikacje. W przypadku tego modelu baza ich jest mocno ograniczona, choćby ze względu na ekran. Jednakże, że tak powiem nie ma się co łamać, bo sprawa wcale tak źle nie wygląda jakby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać. Co prawda na razie nie są dostępne płatne aplikacje, ale... że tak się wyrażę, przeżyć bez nich się da. I tak w pierwszym rzucie doinstalowałem Allegro, APNDroid, Facebook, Arity (kalkulator graficzny), Audio Player (odtwarza FLAC, OGG), Barcode Scanner, Battery Status, Bluetooth File Transfer, Bubble (poziomica), Compass, ConnectBot (terminal SSH), Gadu-Gadu, gStrings (stroik gitarowy), IP Calculator, NetCounter (zliczacz ruchu sieciowego), Shazam (aplikacja rozpoznająca utwory), Simple Notes, Speedometer (pokazuje statystykę z jazdy), Transportoid (rozkłady jazdy komunikacji miejskiej), Wifi Analyzer, Złap Taxi (spis korporacji taksówkowych). Niemało tego, prawda?
Części aplikacji potrzebowałem jako narzędzie do pracy np. IP calculator i Wifi Analyzer, które to umożliwiają przeliczanie adresów IP oraz sprawdzenie jakie to sieci WIFI na jakich kanałach i o jakiej mocy działają w okolicy. Bardzo przydają się zatem, gdy chcemy skonfigurować router bezprzewodowy, coby działał pełną parą a nie krztusił się ze względu na obecne obok zakłócenia. Ponad to dzięki drugiej z wymienionych przeze mnie aplikacji można sprawdzić czy zasięg WIFI jest odpowiedni a zatem szybko uzyskać wniosek, że trzeba podnieść moc jej nadawania w routerze.
Dwie aplikacje są nad wyraz pomocne APNDroid i NetCounter, gdyż dzięki nim będziemy oszczędzać pieniążki. Mianowicie Telefon lubi być podłączony do internetu. Cały czas aktualizuje pogodę, statusy na Facebooku, sprawdza pocztę a ponad to umożliwia pisanie na Gadu-Gadu. W związku z tym, zużywa transfer. Nie jest to specjalnie dużo jakieś 50-100MB na miesiąc, ale zawsze coś. Jeżeli transfer ów będzie odbywał się poza pakietem to niestety przyjdzie nam zapłacić jak za zboże. Dlatego też pierwsza aplikacja pilnuje tego, żeby transfery nie były dostępne w ogóle, natomiast druga, ostrzeże nas, gdy przekroczymy jeden ze zdefiniowanych przez nas limitów. Ja ustawiłem sobie limit tygodniowy na 100MB oraz limit miesięczny na 450MB, gdyż w sumie nie chciałbym zużyć całego transferu w tydzień jak również nie chciałbym, żeby podłączanie i rozłączanie się telefonu od sieci nabiło mi rachunek. Wydaje się to być całkiem sensownym rozwiązaniem.
Jeśli chodzi o gry, to niestety wiele tytułów odpada. Ekran jest po prostu za mały, aby w nie grać, bo palcami sobie dużą jego część najzwyczajniej w świecie przesłania. Jednakże tu również nie ma co się łamać, bo są tytuły, które kiedyś przyciągały jak magnesy. Mówię tutaj o Ivandroid (PacMan), Missle Shield (Missle Command), Paciffic Wings (1940) czyli o hitach sprzed lat. Owszem te tytuły nie są ostatnimi krzykami mowy, ale jak na coś, co pomaga zabić czas w wolnej chwili to spokojnie wystarczy.
Jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki to zdecydowanie polecam AudioPlayer, który jest doskonałym zamiennikiem dla wbudowanego odtwarzacza, któremu niestety brakuje odtwarzania FLAC czy też OGG. O ile FLAC na telefonie to lekka przesada o tyle OGG już nie. W końcu to format znacznie lepszy niż MP3, ale niestety nieco zapomniany przez przemysł, może jakby był płatny to więcej osób by się nim zainteresowało? nikt tego nie wie.
Internet przy pomocy tego telefonu to zupełnie inna działka. Jeśli ktoś, kto go zakupi nie będzie miał konta na Gmailu, Facebooku, Tweeterze i pewnie jeszcze kilku innych serwisach to będzie wykorzystywał ten smartfon w ułamku procenta. W innym przypadku natomiast telefon będzie sam aktualizował listę kontaków w oparciu o te konta, ich statusy, daty urodzin oraz będzie synchronizował kalendarz, pocztę i co tam tylko jeszcze będziemy sobie życzyli. Naprawdę od tych wszystkich funkcji można dostać zawrotu głowy, ale to przecież nie wszystko. Najlepsze jest to, że dostępem do tych wszystkich kont można sterować z jednego miejsca i przez to oszczędzimy sporo czasu, gdyż pozostałe aplikacje z tego dostępu po prostu mogą skorzystać.
Mógłbym jeszcze wiele napisać o tym, co mi się w telefonie podoba, bo ów model podoba mi się strasznie, ale napiszę o tym co mi się nie podoba, będzie po prostu szybciej. Otóż, to czego mi w nim brakuje to sensownego słownika. Dlaczego o tym piszę, bo jednak co chwila muszę korygować słowo, które telefon sam sobie wybrał na te, które to ja chcę w tekście umieścić. Ponad to Aparat potrafi strzelić fotkę i ją przebić kolorem różowym. Da się jednak to dość łatwo skorygować, więc nie ma tak naprawdę o co się spinać, ale jednak. Ponad to hmm. W zasadzie nie ma nic ponad to, bo to wszystkie wady, choć można dołożyć do tego niemożność pogrania w mariosa ;(. ale przecież nie ma się co łamać, bo przecież są inne, dużo bardziej grywalne tytuły ;).
Rafał Prasał.
Jeśli ktoś zamierza zakupić sobie ów telefonik powinien pomyśleć o folii na ekran i ogumieniu na resztę obudowy. Nie jest to duży wydatek ale za to ile radości w tym, że na obudowie i ekranie nie będzie żadnej ryski. Nie wiem jak Ty czytelniku korzystasz z telefonu, ale u mnie czasem ląduje on w kieszeni wraz z kluczami, monetami i innymi elementami, które mogłyby i pewnie by go nawet porysowały. Folia na ekranie została dość mocno porysowana, ale w końcu od tego ona jest. Ponad to ogumienie obudowy całkiem nieźle zamortyzowało upadek telefonu z biurka (90cm) i nie dopuściło do porysowania wyświetlacza. Także dodatkowe 40-50pln uratowało mi telefon.
Telefon, to nie tylko ekran i obudowa, ale i aplikacje. W przypadku tego modelu baza ich jest mocno ograniczona, choćby ze względu na ekran. Jednakże, że tak powiem nie ma się co łamać, bo sprawa wcale tak źle nie wygląda jakby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać. Co prawda na razie nie są dostępne płatne aplikacje, ale... że tak się wyrażę, przeżyć bez nich się da. I tak w pierwszym rzucie doinstalowałem Allegro, APNDroid, Facebook, Arity (kalkulator graficzny), Audio Player (odtwarza FLAC, OGG), Barcode Scanner, Battery Status, Bluetooth File Transfer, Bubble (poziomica), Compass, ConnectBot (terminal SSH), Gadu-Gadu, gStrings (stroik gitarowy), IP Calculator, NetCounter (zliczacz ruchu sieciowego), Shazam (aplikacja rozpoznająca utwory), Simple Notes, Speedometer (pokazuje statystykę z jazdy), Transportoid (rozkłady jazdy komunikacji miejskiej), Wifi Analyzer, Złap Taxi (spis korporacji taksówkowych). Niemało tego, prawda?
Części aplikacji potrzebowałem jako narzędzie do pracy np. IP calculator i Wifi Analyzer, które to umożliwiają przeliczanie adresów IP oraz sprawdzenie jakie to sieci WIFI na jakich kanałach i o jakiej mocy działają w okolicy. Bardzo przydają się zatem, gdy chcemy skonfigurować router bezprzewodowy, coby działał pełną parą a nie krztusił się ze względu na obecne obok zakłócenia. Ponad to dzięki drugiej z wymienionych przeze mnie aplikacji można sprawdzić czy zasięg WIFI jest odpowiedni a zatem szybko uzyskać wniosek, że trzeba podnieść moc jej nadawania w routerze.
Dwie aplikacje są nad wyraz pomocne APNDroid i NetCounter, gdyż dzięki nim będziemy oszczędzać pieniążki. Mianowicie Telefon lubi być podłączony do internetu. Cały czas aktualizuje pogodę, statusy na Facebooku, sprawdza pocztę a ponad to umożliwia pisanie na Gadu-Gadu. W związku z tym, zużywa transfer. Nie jest to specjalnie dużo jakieś 50-100MB na miesiąc, ale zawsze coś. Jeżeli transfer ów będzie odbywał się poza pakietem to niestety przyjdzie nam zapłacić jak za zboże. Dlatego też pierwsza aplikacja pilnuje tego, żeby transfery nie były dostępne w ogóle, natomiast druga, ostrzeże nas, gdy przekroczymy jeden ze zdefiniowanych przez nas limitów. Ja ustawiłem sobie limit tygodniowy na 100MB oraz limit miesięczny na 450MB, gdyż w sumie nie chciałbym zużyć całego transferu w tydzień jak również nie chciałbym, żeby podłączanie i rozłączanie się telefonu od sieci nabiło mi rachunek. Wydaje się to być całkiem sensownym rozwiązaniem.
Jeśli chodzi o gry, to niestety wiele tytułów odpada. Ekran jest po prostu za mały, aby w nie grać, bo palcami sobie dużą jego część najzwyczajniej w świecie przesłania. Jednakże tu również nie ma co się łamać, bo są tytuły, które kiedyś przyciągały jak magnesy. Mówię tutaj o Ivandroid (PacMan), Missle Shield (Missle Command), Paciffic Wings (1940) czyli o hitach sprzed lat. Owszem te tytuły nie są ostatnimi krzykami mowy, ale jak na coś, co pomaga zabić czas w wolnej chwili to spokojnie wystarczy.
Jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki to zdecydowanie polecam AudioPlayer, który jest doskonałym zamiennikiem dla wbudowanego odtwarzacza, któremu niestety brakuje odtwarzania FLAC czy też OGG. O ile FLAC na telefonie to lekka przesada o tyle OGG już nie. W końcu to format znacznie lepszy niż MP3, ale niestety nieco zapomniany przez przemysł, może jakby był płatny to więcej osób by się nim zainteresowało? nikt tego nie wie.
Internet przy pomocy tego telefonu to zupełnie inna działka. Jeśli ktoś, kto go zakupi nie będzie miał konta na Gmailu, Facebooku, Tweeterze i pewnie jeszcze kilku innych serwisach to będzie wykorzystywał ten smartfon w ułamku procenta. W innym przypadku natomiast telefon będzie sam aktualizował listę kontaków w oparciu o te konta, ich statusy, daty urodzin oraz będzie synchronizował kalendarz, pocztę i co tam tylko jeszcze będziemy sobie życzyli. Naprawdę od tych wszystkich funkcji można dostać zawrotu głowy, ale to przecież nie wszystko. Najlepsze jest to, że dostępem do tych wszystkich kont można sterować z jednego miejsca i przez to oszczędzimy sporo czasu, gdyż pozostałe aplikacje z tego dostępu po prostu mogą skorzystać.
Mógłbym jeszcze wiele napisać o tym, co mi się w telefonie podoba, bo ów model podoba mi się strasznie, ale napiszę o tym co mi się nie podoba, będzie po prostu szybciej. Otóż, to czego mi w nim brakuje to sensownego słownika. Dlaczego o tym piszę, bo jednak co chwila muszę korygować słowo, które telefon sam sobie wybrał na te, które to ja chcę w tekście umieścić. Ponad to Aparat potrafi strzelić fotkę i ją przebić kolorem różowym. Da się jednak to dość łatwo skorygować, więc nie ma tak naprawdę o co się spinać, ale jednak. Ponad to hmm. W zasadzie nie ma nic ponad to, bo to wszystkie wady, choć można dołożyć do tego niemożność pogrania w mariosa ;(. ale przecież nie ma się co łamać, bo przecież są inne, dużo bardziej grywalne tytuły ;).
Rafał Prasał.
Etykiety:
Android,
HTC Wildfire
2010/07/30
HTC Wildfire początek przygody
W ostatnim czasie padł mój cegłofon SPV M3100 i w związku właśnie z tym wydarzeniem musiałem rozejrzeć się za nowym telefonikiem. Rozważałem różne opcje, ale postanowiłem odrzucić wszystko, co nie pochodzi od HTC. Nie był to łatwy wybór, choć o ile Windows Phone 6.5 było mi znane za sprawą M3100 o tyle z Androidem nigdy się nie spotkałem. Ważna również była cena oraz możliwości i nowinki jakie w nim są ulokowane :].
Początkowo myślałem HTC HD1, ale kupowanie używanego, bez gwarancji, sprzed przynajmniej dwóch lat sprzętu, w cenie ~900 pln, nie było jakąś specjalną okazją, choć taki początkowo był mój wybór. Tak, taki ten mój wybór był do czasu aż kolega Yogee nie rzucił podczas rozmowy enigmatycznym modelem HTC Wildfire, który w ofercie sieci PLAY schodził i nadal schodzi jak ciepłe bułeczki. Jakby się temu nie przyglądać, to jednak jest to "świeżynka" w cenie znacznie poniżej "standardu" dla nowych modeli HTC z Androidem. Przejrzałem chyba wszystkie strony o nim i powiem szczerze, że z wpisów na nich to na dwoje babka wróżyła. Jedni pisali, że telefon jest słaby, inni, że niekoniecznie i tak w kółko. Zawrotu głowy można było od tego dostać. W końcu męska decyzja zapadła, bierzemy :).
Polowanie na telefon trwało jakiś tydzień i udało mi się na Allegro ustrzelić go w cenie jaka była mi bliższa do zaakceptowania niż ta w salonie PLAY. Zakupiłem, zapłaciłem, skontaktowałem się ze sprzedawcą i towar otrzymałem. O dziwo Poczta Polska, której nie darzę za dużym szacunkiem stanęła na wysokości zadania i towar dotarł do mnie w stanie nienaruszonym. Do tego w tempie jakiego nie powstydziłaby się żadna firma kurierska. Mianowicie wysłany w sobotę do odbioru był już w poniedziałek. Co prawda koszt przesyłki przerósł nieco moje oczekiwania, ale w końcu to Poczta Polska i przesyłka "szklana" z oznaczeniem jej wartości i do tego w weekend, więc nie ma o co kruszyć kopii.
A teraz do rzeczy. Telefony przyzwyczaiły mnie do tego, że są dużymi "cegłami" a tu proszę. Telefonik smukły, leciutki i co by o nim nie powiedzieć to dobrze wykonany produkt HTC. Ludziki narzekali na wyświetlacz, że za słaby, że nic się nie da na nim zobaczyć, że za duży(3.2") jak na oferowaną rozdzielczość(240x320). Według mojej oceny, to takie gadanie można spokojnie między bajki włożyć, bo tej pikselozy, po prostu nie widać. Yogee próbował zrobić zdjęcie tym pikselom, ale mu się nie udało ;].
Strona użytkowa telefonu, niestety pozostawia odrobinę do życzenia. Na początek, brak osobnych przycisków do wykonywania czy też odrzucania rozmów. Ponad to klawiatura ekranowa, co by o niej nie powiedzieć to jednak jest wąska zarówno w trybie gdy telefon jest w pionie jak i gdy leży na boku. Poza tym ekran jak również przyciski są zbyt reaktywne a może to tylko te moje niewymiarowe palce ;P. Awaryjny rysik byłby dobrym rozwiązaniem, ale tu niestety nikt nie pomyślał, choć powiem szczerze, że ciężko byłoby go gdzieś upchnąć. Poza tym telefon wydaje się być w porządku.
Jeśli natomiast chodzi o oprogramowanie, to jednak to dostarczone w standardzie, nie wystarczy. Podstawową aplikacją, której brakuje jest `APNdroid`, która wyłączając dostęp do internetu przez sieć komórkową, co znacząco zredukuje koszty, bo powiem szczerze, że dużo rzeczy trzyma w gmailu, z którym potrafi się synchronizować, co kilka minut. Poza tym, ilość oprogramowania w markecie wręcz przytłacza. Nawet, gdy dostęp jest jedynie do wersji na QVGA oraz tylko do tych bezpłatnych wersji to jest tego mnóstwo i w sumie to nie wiadomo, co wybrać ;).
Ogólnie telefon zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale jeszcze wiele przede mną, bo w sumie to dopiero początek zabawy.
Rafał Prasał
Początkowo myślałem HTC HD1, ale kupowanie używanego, bez gwarancji, sprzed przynajmniej dwóch lat sprzętu, w cenie ~900 pln, nie było jakąś specjalną okazją, choć taki początkowo był mój wybór. Tak, taki ten mój wybór był do czasu aż kolega Yogee nie rzucił podczas rozmowy enigmatycznym modelem HTC Wildfire, który w ofercie sieci PLAY schodził i nadal schodzi jak ciepłe bułeczki. Jakby się temu nie przyglądać, to jednak jest to "świeżynka" w cenie znacznie poniżej "standardu" dla nowych modeli HTC z Androidem. Przejrzałem chyba wszystkie strony o nim i powiem szczerze, że z wpisów na nich to na dwoje babka wróżyła. Jedni pisali, że telefon jest słaby, inni, że niekoniecznie i tak w kółko. Zawrotu głowy można było od tego dostać. W końcu męska decyzja zapadła, bierzemy :).
Polowanie na telefon trwało jakiś tydzień i udało mi się na Allegro ustrzelić go w cenie jaka była mi bliższa do zaakceptowania niż ta w salonie PLAY. Zakupiłem, zapłaciłem, skontaktowałem się ze sprzedawcą i towar otrzymałem. O dziwo Poczta Polska, której nie darzę za dużym szacunkiem stanęła na wysokości zadania i towar dotarł do mnie w stanie nienaruszonym. Do tego w tempie jakiego nie powstydziłaby się żadna firma kurierska. Mianowicie wysłany w sobotę do odbioru był już w poniedziałek. Co prawda koszt przesyłki przerósł nieco moje oczekiwania, ale w końcu to Poczta Polska i przesyłka "szklana" z oznaczeniem jej wartości i do tego w weekend, więc nie ma o co kruszyć kopii.
A teraz do rzeczy. Telefony przyzwyczaiły mnie do tego, że są dużymi "cegłami" a tu proszę. Telefonik smukły, leciutki i co by o nim nie powiedzieć to dobrze wykonany produkt HTC. Ludziki narzekali na wyświetlacz, że za słaby, że nic się nie da na nim zobaczyć, że za duży(3.2") jak na oferowaną rozdzielczość(240x320). Według mojej oceny, to takie gadanie można spokojnie między bajki włożyć, bo tej pikselozy, po prostu nie widać. Yogee próbował zrobić zdjęcie tym pikselom, ale mu się nie udało ;].
Strona użytkowa telefonu, niestety pozostawia odrobinę do życzenia. Na początek, brak osobnych przycisków do wykonywania czy też odrzucania rozmów. Ponad to klawiatura ekranowa, co by o niej nie powiedzieć to jednak jest wąska zarówno w trybie gdy telefon jest w pionie jak i gdy leży na boku. Poza tym ekran jak również przyciski są zbyt reaktywne a może to tylko te moje niewymiarowe palce ;P. Awaryjny rysik byłby dobrym rozwiązaniem, ale tu niestety nikt nie pomyślał, choć powiem szczerze, że ciężko byłoby go gdzieś upchnąć. Poza tym telefon wydaje się być w porządku.
Jeśli natomiast chodzi o oprogramowanie, to jednak to dostarczone w standardzie, nie wystarczy. Podstawową aplikacją, której brakuje jest `APNdroid`, która wyłączając dostęp do internetu przez sieć komórkową, co znacząco zredukuje koszty, bo powiem szczerze, że dużo rzeczy trzyma w gmailu, z którym potrafi się synchronizować, co kilka minut. Poza tym, ilość oprogramowania w markecie wręcz przytłacza. Nawet, gdy dostęp jest jedynie do wersji na QVGA oraz tylko do tych bezpłatnych wersji to jest tego mnóstwo i w sumie to nie wiadomo, co wybrać ;).
Ogólnie telefon zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale jeszcze wiele przede mną, bo w sumie to dopiero początek zabawy.
Rafał Prasał
Etykiety:
Android,
HTC Wildfire
Subskrybuj:
Posty (Atom)