2012/09/20

Aniołek na szczęśliwe życie: Czy kiedykolwiek zostanie rozpakowany?

Kiedyś od pewnej bliskiej mi osoby otrzymałem taką figurkę, Aniołka na szczęśliwe życie. Nie pamiętam okazji jaka temu przyświecam, bo raz, że to było dawno, a dwa, że okoliczności temu towarzyszące dla mnie do najmilszych nie należały i nie będę ukrywał, że zmieniły mnie. Postanowiłem go rozpakować wtedy, gdy w końcu zacznę prowadzić szczęśliwe życie.

W każdym razie jest sobie ów Aniołek nadal zapakowany w opakowaniu pokrytym choć przezroczystym, to pokrytym tak grubą warstwą kurzu, że ledwo można ów napis na trzymanej przez niego tabliczce. Można śmiało powiedzieć, że czeka na lepsze czasy, które jednak nie nadchodzą.

W zasadzie to od czasu mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło. Skończyłem studia, obroniłem się, nie pracuję już w podrzędnej trójmiejskiej firemce za jeszcze podrzędniejszą kasę, lecz w  korporacji, za kasę bardziej niż przyzwoitą dla wielu wręcz niedostępną. Nawet ostatni zakupiłem samochód (14letni podrdzewiały Lanos w cenie roweru). Moi znajomi uważają mnie za osobę, która osiągnęła sukces, która jak to określono wręcz przebiła sufit. Nie wiem jednak, czy zdają sobie sprawę jaki był rzeczywisty koszt moich osiągnięć, tudzież ile osób włącznie z moimi rodzicami mi pomogło, żebym był tu gdzie jestem, tak jak jestem.

Ów koszt był można powiedzieć bardzo wysoki. Totalne wyobcowanie, odsunięcie wszystkiego poza studiami, pracą na dalszy tor, na który nie wiem czy jakaś zwrotnica będzie w stanie mnie zaprowadzić. Nie tego przecież chciałem od samego początku i nie tak miało się toczyć moje życie, ale "that's life" jak to śpiewał Frank Sinatra.

Bardziej niż kiedykolwiek uderza mnie samotność, szczególnie teraz, gdy nie mogę pójść do pracy ze względu na L4. Tiaa praca, czyni jednak wolnym, ma ten kto to wymyślił był według mnie geniuszem, aczkolwiek ze względu na kontekst... mniejsza z tym.

Praca sprawia mi dużo satysfakcji, ale jest też jedynym co mam od bardzo długiego już czasu. Jest to jednak za mało przynajmniej w mojej ocenie, żeby rozpakować  owego Aniołka. Nawet w dłuższej perspektywie wydaje się to niemożliwe, przynajmniej dla mnie...